Z informacji w internecie wynikało, że część prac remontowych można prowadzić od ręki, część trzeba zgłosić, a na niektóre trzeba mieć pozwolenie na budowę (tak tak, nawet jeśli nie budujemy nic nowego może się okazać, że niezbędne jest pozwolenie na budowę). O tym, co wymaga jedynie zgłoszenia, a co pozwolenia, poczytać można w prawie budowlanym.
Uzbrojony w wiedzę pochodzącą z sieci poprosiłem pracownika wydziału architektury o sprawdzenie, czy treść naszego zgłoszenia "przejdzie" przez weryfikację. Ustawy ustawami, ale każdy urząd opiniuje po swojemu. Udało się trafić na życiowego człowieka, który doradził, by:
- nie zgłaszać wyburzenia ścianek działowych, bo to już jest przebudowa, a nie remont - czyli potrzebne pozwolenie na budowę
- przy zgłoszeniu wymiany instalacji (jakiejkolwiek) zawsze wpisać, że nowa będzie prowadzona po starych trasach (jeśli trasy nowej instalacji są inne, mamy do czynienia ze zmianą projektu budowlanego - czyli potrzebne pozwolenie na budowę)
- wymiany pokrycia dachu nie trzeba zgłaszać, o ile zastosowany materiał nie jest cięższy od poprzednio użytego (np. blacha zamiast papy)
- wymiana okien z odtworzeniem kształtu i kolorystyki stolarki pierwotnej wymaga jedynie zgłoszenia, jeśli jednak chcielibyśmy np. zamurować wybrane okna - kłania się pozwolenie na budowę
Dokumenty złożone (razem ze zgłoszeniem oświadczenie o posiadaniu tytułu prawnego do nieruchomości, wyrys z rejestru gruntów, rysunek pokazujący warstwy ocieplenia), zgodnie z przepisami musimy czekać 30 dni z rozpoczęciem robót. Jeśli przez ten czas urząd nie zgłosi protestu - można ruszać z pracami (tzw. milcząca zgoda). Na szczęście protestu żadnego nie było - ruszamy z robotą!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz